wtorek, 7 maja 2013

Bez pracy nie ma kołaczy ...

Przebudzenie po tygodniowej labie nastąpiło - dzisiejsze zajęcia rehabilitacyjne poszły w miarę, tylko na koniec dałem porządny koncert , aż mama musiała mnie ratować.
W drodze powrotnej do domu byłem bardzo zmęczony, do tego słoneczko zaglądało przez szybę, było gorąco, więc troszkę marudziłem.
Mama pożyczyła mi swoje okulary na trochę, później nie chciałem bez nich siedzieć ;)

Widzicie??? Tak właśnie wyglądałem ;) po powrocie do domu, zjadłem zupę i od razu wybrałem się z mamą i ciocią Gosią na spacer :) później oczywiście musiałem odsiedzieć swoje u cioci:)

Nacieszyłem się ciocią i wskoczyłem do wózka na krótką pogawędkę z moim pieskiem - kompanem spacerów :)

Później " dorwałem" Sebka i babcię . Seba ma superowe narzędzia - strasznie mi się podobają, nawet się ze mną nimi dzieli i tłumaczy mi do czego służą :) jeszcze trochę i będziemy rozkręcać razem babci szafki :P ;)  bo wiecie przecież, że my mężczyźni musimy trzymać się razem, prawda???;)


Jutro rodzice mają zebranie w sprawie stowarzyszenia - trzymajcie kciuki:) ja będę czekał grzecznie na ciocię Agnieszkę, która przyjedzie ze mną poćwiczyć :)


Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz